sobota, 23 grudnia 2017

Kiedy magia świąt gdzieś ucieka...

Zapewne mało osób tak ma, a już na pewno bardzo mało osób się do tego głośno przyznaje. Święta nie są dla mnie jakimś wyjątkowym czasem i nie czuję tej całej "magii"...

Mała dziewczynka leży w łóżku, nie może zasnąć pomimo późnej już godziny. Jest 23 grudnia i zbliża się już północ. Dziewczynka nasłuchuje czy przypadkiem nie słychać Mikołaja wchodzącego do salonu z wielkim workiem prezentów. Jedyne co słyszy to jakieś szepty rodziców i szelest jakiegoś papieru lub folii. Najwidoczniej jeszcze nie poszli spać.
Mała blondyneczka budzi się z samego rana. W domu panuje absolutna cisza. Po cichutku przemyka niby do łazienki, a tak naprawdę chce zobaczyć czy pod choinką znalazły się już prezenty. O! Już są! A więc jednak musiała przespać ten czas kiedy Mikołaj tu był. Ehh jaki on mądry i sprytny, że zawsze wie, że dzieci już śpią. 
Do łazienki idzie jeszcze kilka razy żeby "przypadkiem" obudzić rodziców i młodszego brata. W końcu wstają. Razem z bratem dziewczynka biegnie pod choinkę i zaczyna się najpiękniejszy moment świąt. W paczkach są różne cudowności, o których marzyła. 
Później aż do wieczora nie działo się nic nadzwyczajnego. Wieczorem wizyta u jednej babci i dziadka. Znowu prezenty, jedzenie i szybka jazda samochodem do drugiej babci. No i analogicznie- prezenty i jedzenie. 
Następny dzień nie był już tak radosny. Dziewczynka obudziła się i wiedziała, że zaraz będzie bieganie i pośpieszne ubieranie się, aby iść do dziadków i znowu jeść. 
Kolejny dzień świąt zaczął się tak jak poprzedni z tą tylko różnicą, że dziewczynka pojechała z rodzicami do drugiej babci. A tak swoją drogą to dziewczynka była dość wybredna i siedzenie cały dzień przy stole było niezwykle męczące, bo nie było tam prawie nic co lubiłaby jeść.
I tak było co roku, aż do momentu gdy mała dziewczynka dowiedziała się w szkole, że Mikołaj nie istnieje. Wtedy te resztki magii uciekły i święta były jedynie jednym wielkim zamieszaniem...

Ta mała dziewczynka nieco dorosła i ma teraz 21 lat i swoją własną rodzinę. Czy jest lepiej? Moim zdaniem wręcz gorzej, bo nie wiem jak zrobić moim dzieciom magiczne święta. Nie mam zielonego pojęcia jak to ma wszystko wyglądać. Czy moje dzieci będą lubiły święta? Taką mam nadzieję. Bo dla mnie są tylko męczarnią.. 



6 komentarzy:

  1. Dzieci nie muszą wierzyć w Mikołaja, żeby poczuć magię świąt. Od rodziców zależy, co będzie magiczne:odswietne stroje, mama w kuchnię nucac kolędę, ubieranie choinki.
    Nie rozumiem tej napinki. Dla dzieci szczególnie tych młodszych święta są stresujące, dużo ludzi hałas. Nic dziwnego, że wolniej się ubierają, marudza. Po co wszystko robić w pędzie, babcia nie odwołał wigili, jak ktoś się spóźni 10 minut ;)
    Spokojnych świąt!
    Ah i nie ma co się zabedzać w błędne koło, widząc wkurzona zestresowana mamę dzieci przestaną lubić święta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba muszę przestać się tym wszystkim tak przejmować i po prostu zacząć cieszyć się czasem spędzonym razem :)

      Usuń
  2. Dokładnie tak jak poprzednik napisał, najgorsze co to jest robić coś w pędzie i na siłę. Dom to nie muzeum nie musi być nie wiadomo jak posprzątany, my mamy się dobrze z nim czuć. Najważniejsze to spędzić razem ten czas, włączyć kolędy niech lecą w tle, można razem pospiewac, że starszymi zrobić ozdoby na choinkę, razem ja ubrać. Super jest też wyrobić zwyczaj pieczenia i dekorowania razem pierniczków :)
    My nigdy nie otwieraliśmy prezentów na drugi dzień. Po pierwsze ze względu ze dzieci nie mogą zasnąć z wrażeń i czekają. U nas odbywało się tak że jest rodzinna kolacja, opłatek w wigilię i po zjedzeniu 12 potraw dzieci i dorośli biegli pod choinkę. PO DRUGIE Dorośli mogli jeszcze posiedzieć spokojnie przy stole nie męcząc potomków które były zajęte swoimi prezentami. Może czas spróbować i przełamać schemat ? :) :)
    Drugiego dnia zazwyczaj już nigdzie nie jeździliśmy. Ewentualnie do jednej babci. A jak wracaliśmy to spędzaliśmy ze sobą czas grając w jakieś gry planszowe.
    Wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas właśnie było szybciej z prezentami, bo były w wigilię z samego rana, a później wieczorem u babć i dziadków :)
      W każdym razie muszę się postarać zmienić dla moich skarbów :)

      Usuń
  3. Znowu tylko narzekanie i narzekanie. Czy ty w ogóle dziewczyno cieszysz się z zycia? Z tego co tu piszesz to wszystko jest na nie. Jesień be święta be nic się nie chce i cały czas wypompowana i nieszczesliwa. Trzeba czerpać trochę tej radości święta to bardzo miły czas. Wiadomo jest trochę roboty przed ale to okazja do po sprzątania dokładnie domu. A same święta to świetna okazja aby urozmaicić sobie czas niz tak ja i ty siedząc w domu z dzieckiem cały dzień sprzatac gotować itd można wyrwać się z domu spędzić czas z rodziną która się nie widzi na codzień pośmiać pogadać pójść. Ja lubię wystroic mojego szkraba Lubie jak dostaje prezenty i jak się z nich cieszy :) taka trochę odskocznią od codzienności. Ja tez mam czasem jak ty jestem zła zmęczona nic mi się nie chce i znowu zła ze mi się nie chce a musze ale wtedy wstaje pije kawkę z mlekiem aby dodała mi energii puszczam jakaś muzykę i jakoś mi to pomaga pobudza mnie i poprawia humor i dodaje chęci do działania. Zaplanuj jakiś dzień albo noc aby mama została z dziećmi zrelaksUJ się wyszalej zabaw z mezem. A zobaczysz wyjdzie ci to na dobre naladuje baterie poprawii humor. (Sylwester zaraz dobra okazja) Tobie też się należy czasem odskocznia bo taka codzienność może wykończyć! Głową do góry i więcej pozytywnej energii!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić. Niestety Piotruś jest zupełnie antysmoczkowy i antybutelkowy, więc nie mogę się od niego oddalić na dłużej niż 1,5 godziny... ciężko się z czegokolwiek cieszyć jak wszystko idzie nie tak jak powinno :( dodatkowo dzieci mi chorują już od 3 miesięcy bez przerwy i po prostu już brak mi siły

      Usuń