niedziela, 15 października 2017

Minął rok

Rok to niby długo, ale jakby patrzeć w porównaniu do całego życia to zaledwie malutki ułamek tego co nas spotka. Ostatni rok był dla mnie niesamowity i mogę śmiało powiedzieć, że najszcześliwszy jak do tej pory.

Jak spora część z was wie, dokładnie rok temu, czyli 15 października 2016 roku zostałam Panią Waleszczak. To dokładnie tego dnia Patryk wypowiedział na oczach rodziny, przyjaciół i gości (mam dużo świadków, nie wyprze się :D) te magiczne słowa i został moim mężem. 



Stres zjadał mnie od rana, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Dodatkowo miałam zapalenie żołądka, więc nawet nie mogłam nic za bardzo zjeść, żeby nie paść z bólu przed ołtarzem. Na śniadanie więc był kalafior (ciążowa zachcianka, choć o ciąży jeszcze wtedy nie wiedziałam :D).



Później był dziki rajd po kosmetyczkach, fryzjerach. Mimo, że wyglądałam jak milion dolarów i połowa rodziny i znajomych mnie nie poznała nawet, to Patryk na mój widok powiedział: "o matko, jak Ty wygladasz?"...
Tak, dokładnie tak powiedział. Ja nie wiem jak on mógł, ale to zrobił. Nie lubi jak się maluję, ale no kurcze czy do własnego ślubu miałam iść bez makijażu? No sorry, ale nie ma opcji :D
Później wszystko działo się szybko, przyjechał kamerzysta, fotograf i zaczęło się przygotowywanie do najważniejszego dnia w naszym życiu. 



Gdy wsiadłam do długiej, białej limuzyny to czułam się jak księżniczka, a obok mnie siedział mój najprzystojniejszy książę. 



W kościele wielki stres, ale i sporo śmiechu, bo trafiliśmy na super księdza. Krzysio oczywiscie dał popis swoich umiejętności wokalnych i moja mama i Patryka tata musieli wyjść z nim z kościoła, no ale po co zapamiętywać te złe chwile ;)



Później przejazd na salę i pierwszy taniec. Przy moich zdolnościach tanecznych to szczytem odwagi było to, że się tam w ogóle pojawiłam, ale i tym razem Krzysio zechciał być w centrum uwagi i odtańczył breakdance na samym środku, więc nikt nie patrzył nawet na mnie :D
Całe wesele było udane, dużo tańca, zabaw i super atmosfera. 



A noc poślubna? ;) haha no co Wy, od razu poszliśmy spać i to na dodatek w bluzach, bo w tym pokoju było strasznie zimno ;) 





A jak minął nam cały rok? Spokojnie. Choć dużo się zmieniło, bo przeprowadziliśmy się i urodził się Piotruś. Mimo wszystko zawsze jesteśmy dla siebie wsparciem. Czasami po kłótni mam ochotę wyjść i trzasnąć drzwiami, ale wiem, że za minutę już bym tęskniła. 
A czemu uważam, że nasz związek jest idealny? Bo jesteśmy dla siebie nie tylko mężem i żoną, ale również przyjaciółmi. :)









3 komentarze:

  1. Pięknie kochana, i niech następny rok będzie jeszcze lepszy i jeszcze szczesliwszy.
    Pięknie wyglądałaś w dniu ślubu i na pewno to był wyjątkowy dzień. Chociaż ja jeszcze tego nie przeżyłam więc nie wiem, ż Tata Julki nie jesteśmy po ślubie, ale domyślam się że to wspaniałe przeżycie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. To niesamowite uczucie :)
      Życzę Ci żebyś też kiedyś miała ten najwspanialszy i wyjątkowy dzień :)

      Usuń
  2. Piękna fryzura i makijaż ślubny

    OdpowiedzUsuń