wtorek, 22 sierpnia 2017

Terrorystki XXI wieku

Żyjemy w takich czasach gdzie każdy staje się ekspertem od różnych dziedzin życia. Szczególnie w internecie. Ciągle jesteśmy pouczane, a czasami wręcz gnębione i terroryzowane. A najbardziej przez kogo? Przez inne matki. 

Oj te matki... Wszystko wiemy najlepiej. I w sumie to prawda. Każda z nas wie co jest najlepsze dla jej dziecka, a co jest dla niego złe, bo posiadamy świetną intuicję. Ale o ile decydowanie o własnym dziecku jest w porządku to już próby "wychowywania" innych dzieci, lub nawet matek przez internet to już spora przesada. Dziś chciałabym skupić się na temacie karmienia niemowląt, ale nie piersią, a karmienia mlekiem modyfikowanym.

Oczywiście każdy wie i nie jest to żadną tajemnicą, że karmienie piersią co najmniej do 6 miesiąca życia dziecka jest najlepsze. To medyczny fakt.
Co jednak wtedy gdy z różnych powodów te kamienie nam nie wychodzi?

No właśnie, a jakie są główne powody przez które przestajemy karmić piersią i przechodzimy na mleko modyfikowane?

Przeprowadziłam mały wywiad wśród świeżo upieczonych mam w pewnej grupie na Facebooku. Ich historie są bardzo często smutne i niosą ze sobą wiele łez bezsilności i bólu. Karmienie piersią nie jest proste. 

Długo zbierałam się aby napisać ten wpis, bo temat nie jest łatwy, a wyjątkowo delikatny i nadal mam obawę, że kogoś może urazić to co piszę, choć broń Boże nie mam takiego zamiaru. Wręcz przeciwnie, chciałabym aby mamy karmiące mieszankami były wspierane i przestały być terroryzowane i na każdym kroku osądzane. 
Każdą mamę karmiąca mlekiem modyfikowanym podziwiam. Ze wszystkich strony są atakowane i krytykowane, ale za co? Nikt chyba nie zastanawia się czemu nie karmią piersią. Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele. Historia każdej z tych kobiet jest inna. 

Najczęstszą przyczyną jest brak wsparcia zaraz po porodzie. Pokarm w piersiach nie pojawia się od razu, a po cesarskim cięciu może pojawić się dopiero po wielu dniach po urodzeniu dziecka. Młoda mama, szczególnie gdy jest to jej pierwsze dziecko jest zestresowana, maleństwo płacze, bo jest głodne, a ona zostaje z problemem sama. Bardzo możliwe, że gdyby w każdym szpitalu (w wielu tak na szczęście jest) do mam przychodził doradca laktacyjny wiele z nich nie poddałoby się w tej niezwykle trudnej walce. Ale realia są takie, że pielęgniarki aby nie słuchać krzyku dzieci przynoszą butelkę o wiele za szybko. Oczywiście rozumiem, że dziecko nie może być wiecznie głodne, ale aby pokarm się pojawił dziecko musi ssać bardzo dużo i prawidłowo. 

Często również sam noworodek nie umie poprawnie złapać piersi. Po długiej walce matka jest bezsilna i sama podaje mleko modyfikowane, aby dziecko nie cierpiało z głodu. Jest to oczywiste i jak najbardziej zrozumiałe. Przecież nikt nie chce być głodny..

Również kobiety, które rodzą już kolejne dziecko nie karmią go piersią, bo najzwyczajniej w świecie ciężko jest ogarnąć gromadkę, gdy niemowlak "wisi" na piersi 24 godziny na dobę. 

Nie rzadko również problemy zdrowotne i przyjmowane leki uniemożliwiają karmienie piersią. Niestety nie wszystko jesteśmy w stanie zaplanować i jak to mówią: "Choroba nie wybiera".

Wyobrażacie sobie wyciągnąć cyca w centrum miasta w parku pełnym ludzi? Tak, no to super. Ale nie dla każdej jest to sytuacja komfortowa, a wręcz wiele kobiet uważa to za niemożliwe, mają blokadę psychiczną i nie są w stanie tego zrobić. Z butelką jest wtedy dużo prościej.

Następnym powodem jest też mały przyrost masy ciała dzieci. Jeśli dziecko mało przybiera na piersi konieczne jest podanie mieszanki, aby najzwyczajniej w świecie nie zagłodzić maleństwa.

No i ostatni powód, aczkolwiek myślę, że najrzadszy to wygoda. Brak stresów, czy dziecko się najada, że pokarmu jest mało itp. Można wyjść w każdej chwili z domu.

Pamiętajcie, każda z nas jest najlepszą matką dla swojego dziecka. Nie jest ważne to jak urodziłaś ani jak karmisz. Ważne jest to, że się starasz i robisz wszystko co w Twojej mocy.
Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko :)

Zdjęcie zapożyczone z internetu




6 komentarzy:

  1. Co do wolnego przyrostu masy to się nie zgodzę. Są pewne tabelki, ale żadne dziecko nie jest tabelką. Są różne uwarunkowania,w tym genetycznie. My jesteśmy niscy i szczupli,więc i nasza córka odbiega od norm. Wyznacznikiem tego czy dziecko się najada jest bardziej moczenie pieluszek, a nie przyrost, bo dzieci kp rosną skokowo - w tydzień mogą przytyć tyle ile wcześniej w 2 miesiące. Zamiast poda się mm warto najpierw porobić badania. U nas gdy Ala po pół roku zaczęła wypadać z tabelki (wcześniej była na styk) to pediatra powiedziała,że nie ma co panikować, ale warto zrobić morfologię i mocz. Wyniki wyszły ok, więc stwierdziła, że taka jej uroda ;) Zwłaszcza, że teraz poza moim mlekiem wcina mnóstwo stałych pokarmów, czasem potrafi zjeść 2 miseczki zupy i od razu potem drugie danie, a mimo to ciągle nie potroiła wagi urodzeniowej mimo, że ma już półtorej roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że trafiłaś na lekarza, który pomyślał o tym aby wszystko dokładnie sprawdzić zamiast od razu sugerować meko modyfikowane :)

      Usuń
  2. Hmm, a ja Ci powiem trochę przewrotnie, że czuję się sterroryzowana przez wszystkich tych, którzy mówią o jakimkolwiek terrorze i trochę mnie ten temat już męczy. Kiedy byłam w ciąży i poszukiwałam informacji o porodzie, karmieniu, wychowywaniu itp. to natykałam się w sieci i nie tylko na milion różnych punktów widzenia i to jest właśnie fajne, że mogłam. Ktoś powie, że jest terror Kp i pn - no, ale halo! A to, że z reklam telewizyjnych, czy gazet buhają na nas wręcz reklamy promujące mm i cc to co? Też terror. No nie. Nie chcę, nie czytam, nie gadam itp. A skoro wchodzę na forum to znaczy, że interesuje mnie zdanie innych. Terror byłby dla mnie wtedy kiedy by ktoś przyszedł do mojego domu i siłą (fizyczną lub psychiczną) kazał mi karmić piersią.
    Wiadomo, że każdy chwali swoje wybory i nawet jeśli mnie do tego namawia różnymi środkami, to nie mam mu tego za złe. Wierzę w siebie, swoje wybory, swoją mądrość i wiem... że to ja wybieram.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że tak. Aczkolwiek mamy karmiące mm są może nie fizycznie, ale psychicznie gnębione przez otoczenie. A dla większości z nich zaprzestanie kp to była bardzo wielka osobista tragedia i krytyka jeszcze bardziej je dobija i dostarcza ogromnego poczucia winy. Myślę, że warto im tego oszczędzić :)

      Usuń
  3. Sama odpowiadałam Ci na to pytanie na grupie. ;) Każda matka wie co jest dobre dla jej dziecka. Ja o kp walczyłam 1,5 miesiąca. Mała płakała, mało przybierała na wadze, a ja też psychicznie bardzo źle to znosiłam. Wtedy nadszedl czas żeby zawalczyć, ale o siebie. Teraz uważam, że podanie mm było najlepszym wyjściem. A kocham Lilę tak samo mocno, jak wtedy gdy karmiłam ją piersią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne. I bardzo dobrze zrobiłaś. Najważniejsze, że się starałaś i próbowałaś. :)

      Usuń