W pierwszym momencie chciałam mu powiedzieć od razu. Ale czy to byłoby dobre? To był dopiero 6 tydzień ciąży, a jak wiadomo na takim etapie jeszcze wszystko może się stać i zdarzają się poronienia. Więc stwierdziliśmy, że powiemy mu to później.
Gdy miałam już lekko widoczny brzuszek postanowiłam, że to najwyższy czas. Tylko jak wyjaśnić dwulatkowi, że mama ma w brzuchu dziecko?
Podeszłam do tematu spontanicznie. Wzięłam synka na kolana i pokazując na swój brzuch zaczęłam mu opowiadać, że tam rośnie mała dzidzia, która za kilka miesięcy wyjedzie z brzuszka i będzie z nami. Krzysio powiedział, że rozumie, ale dla mnie jasne było, że nic tak naprawdę nie rozumie. Średnio raz na dwa, trzy dni przypominaliśmy mu, że w brzuszku siedzi jego braciszek, z którym będzie mógł się bawić. Najbardziej chyba ucieszył go fakt, że będą razem jeździć na sankach ;)
Opowiadaliśmy mu też, że jego brat będzie bardzo malutki i nie będzie umiał nawet siedzieć ani mówić. Było to dla Krzysia dziwne, ale cały czas udawał, że on to wszystko rozumie.
Gdy przyszła paczka z rzeczami dla Piotrusia to Krzysio cały czas układał pieluchy flanelowe i mówił, że on będzie nimi przykrywał brata. Już wtedy czułam, że będzie dobrze.
Najgorzej było jak miałam iść do szpitala rodzić. Było to dla mnie ciężkie, bo nigdy go nie zostawiałam na dłużej niż jeden dzień.
Odebrać mnie ze szpitala przyjechali oboje- Patryk i Krzysio. Mój synek wszedł do sali i nie wiedział co powiedzieć i jak się zachować. Był zszokowany, więc zaczęliśmy mu tłumaczyć, że to jest braciszek, ten który był u mamy w brzuchu. Pokazałam mu, że nie mam już brzucha. Zrozumiał. Tak to przynajmniej wyglądało, bo od tamtego momentu jego miłość do Piotrusia widać na każdym kroku. Już wychodząc ze szpitala niósł razem z tatą fotelik z Piotrusiem i pilnował go podczas jazdy samochodem do domu.
![]() |
Pierwsze zdjęcie razem :) |
Do dziś chętnie się przytulają, a Krzysio pomaga przy myciu młodszego brata. Prawie zawsze chce też prowadzić wózek. Nie widać w tym zachowaniu zazdrości, choć czasami widzę smutek w jego oczach gdy nie mogę się z nim pobawić bo akurat karmię.
Wydaje mi się, że dobrze nam wyszło to przygotowanie starszego syna na pojawienie się rodzeństwa. A jak to było u Was? Piszcie koniecznie w komentarzach :)