środa, 13 września 2017

Boisz się? Bo ja bardzo..

Strach w zasadzie towarzyszy nam na codzień. Jak to mówią: "Nie boi się tylko głupi". Coś w tym musi być. Strach jest naturalnym odruchem obronnym organizmu, który chroni nas przed wieloma ryzykownymi zachowaniami. Jednym słowem nie daje nam zrobić sobie krzywdy. Ale co jeśli strach zaczyna rządzić twoim życiem?

Zanim jeszcze zostałam mamą bałam się jakiś głupot, czyli pająków, ciemności lub wysokości. No okej, może to nie są do końca takie głupoty, ale da się z tym normalnie żyć o ile unika się sytuacji powodujących ten strach. 
Ale wszystko zmieniło się gdy zaszłam w ciążę. Jedna z pierwszych myśli, zaraz po: "co ja teraz zrobię, rodzice mnie zabiją", to było "czy moje maleństwo jest zdrowe?"
W miarę rosnącego brzucha ten strach we mnie narastał, każde kłucie w brzuchu, jakikolwiek ból powodował we mnie paniczny lęk, że coś się dzieje z moim nienarodzonym dzieckiem. Pomimo, że na każdej wizycie pani doktor zapewniała mnie, że wszystko jest w porządku, że Krzysio rośnie i jego serduszko bije szybko i rytmicznie, to ja i tak się bałam. Co rano budził mnie strach i ze strachem usypiałam.
A dzień pierwszego porodu? To była masakra. Cały czas płakałam, ale nie ze wzruszenia, znaczy no może trochę też, ale głównie była to panika. Pamiętam jak leżałam na stole operacyjnym i powiedzieli mi, że zaczynają mnie ciąć. W myślach błagałam, aby mój synek zapłakał. Gdy to się stało poczułam ulgę, ale nie na długo. Było mi strasznie słabo i czułam się fatalnie, zaczęłam się obawiać, że może coś jednak idzie nie tak i mój dopiero co narodzony książę zostanie bez mamy. Co by z nim wtedy było? Na wspomnienie tamtego natłoku myśli znów zachciało mi się płakać.
Podobnie było przy drugim cesarskim cięciu. Powinno być lepiej, bo niby już wiedziałam co i jak. A skąd.. Było wręcz gorzej, bo przez chwilę myślałam, że mdleje i nie mogłam oddychać. Znowu dopadła mnie myśl, że moje dzieci zostaną bez matki.
Codziennie myślę o tym, czy moje dzieci są zdrowe, czy nie zachorują, czy Krzysiowi w przedszkolu nie dzieje się krzywda, czy nikt się tam nad nim nie znęca. I choć wiem, że te wszystkie lęki są irracjonalne to one rządzą moim życiem. To straszne, ale prawdziwe...



czwartek, 7 września 2017

Zrób to sam, czyli świetny sposób na powieszenie zdjęć

Chcesz powiesić na ścianie większą ilość zdjęć, ale znudziły Ci się ramki? Szukasz czegoś innego? Mam super sposób, który wygląda ładnie i efektownie, a dodatkowo jest bardzo tani i prosty w wykonaniu.

Co będzie potrzebne?

1) Sznurek
2) Drewniane spinacze do prania
3) Haczyki, bądź zwykłe gwoździe
4) Wydrukowane zdjęcia






Co trzeba zrobić?

1) Robimy w ścianie dziury i wkładamy w nie haczyki, lub gwoździe.
2) Pomiędzy nimi wieszamy nasz sznurek.
3) Do sznurka spinaczami przypinamy wydrukowane wcześniej zdjęcia.
4) I gotowe!




Czyż to nie jest proste? A efekt jest naprawdę super :)

wtorek, 29 sierpnia 2017

Jestem złą matką

Gdy zostajesz matką tracisz wolność i swobodę. Zostajesz zamknięta, związana i zakneblowana w domu. No bo przecież nie wypada Ci narzekać na to jak Ci jest ciężko i źle. Przecież tak nie wolno. Co by o Tobie pomyśleli inni?!

No więc jak to wszystko wygląda? A no właśnie tak, że rodzisz dziecko i masz wrażenie, że zostałaś z tym wszystkim sama. Całymi dniami tylko ty zajmujesz się dzieckiem, no bo przecież tatuś musi zarobić na utrzymanie was, a niemowlę to wieczne wydatki liczone w setkach złotych. Zresztą nawet jak już Twój partner wróci z pracy to i tak jest zmęczony i musi przecież odpocząć. 
On jest zmęczony, nie ma ochoty gadać bo cały dzień ludzie w pracy coś od niego chcieli i już się nagadał. A Ty za to nie masz do kogo otworzyć buzi i najchętniej byś nic innego nie robiła tylko rozmawiała. 
Oczywiście nie możesz być zmęczona, ani zła i smutna, bo tak nie wypada. To zakazane.
Wychodzisz na spacer i widzisz te wszystkie uśmiechnięte mamuśki, zadowolone z życia i stwierdzasz, że to najwidoczniej z Tobą jest coś nie tak, że to tylko Ty się nie nadajesz na rodzica. To wprowadza Cię w zamknięte koło, bo nakręcasz się coraz bardziej i zastanawiasz się czemu to spotyka tylko Ciebie. Przez te wszystkie myśli zaczynasz wręcz nienawidzić swojego dziecka. Zaczynasz mieć go dość. A po chwili już masz wyrzuty sumienia, że w ogóle tak pomyślałaś. 
Ale wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? Że każda z nas tak ma! Naprawdę. Każda ma lepsze i gorsze dni. I naprawdę każda z nas jest świetną matką. Nawet jeśli wydaje Ci się, że jest inaczej to nie daj się tym myślom. To tylko jest w twojej głowie. Bądź silna i szczęśliwa, bo nawet to co złe szybko minie. My mamy powinnyśmy trzymać się razem i nawzajem wspierać. Wszystkie potrzebujemy wsparcia i dobrego słowa ;)




wtorek, 22 sierpnia 2017

Terrorystki XXI wieku

Żyjemy w takich czasach gdzie każdy staje się ekspertem od różnych dziedzin życia. Szczególnie w internecie. Ciągle jesteśmy pouczane, a czasami wręcz gnębione i terroryzowane. A najbardziej przez kogo? Przez inne matki. 

Oj te matki... Wszystko wiemy najlepiej. I w sumie to prawda. Każda z nas wie co jest najlepsze dla jej dziecka, a co jest dla niego złe, bo posiadamy świetną intuicję. Ale o ile decydowanie o własnym dziecku jest w porządku to już próby "wychowywania" innych dzieci, lub nawet matek przez internet to już spora przesada. Dziś chciałabym skupić się na temacie karmienia niemowląt, ale nie piersią, a karmienia mlekiem modyfikowanym.

Oczywiście każdy wie i nie jest to żadną tajemnicą, że karmienie piersią co najmniej do 6 miesiąca życia dziecka jest najlepsze. To medyczny fakt.
Co jednak wtedy gdy z różnych powodów te kamienie nam nie wychodzi?

No właśnie, a jakie są główne powody przez które przestajemy karmić piersią i przechodzimy na mleko modyfikowane?

Przeprowadziłam mały wywiad wśród świeżo upieczonych mam w pewnej grupie na Facebooku. Ich historie są bardzo często smutne i niosą ze sobą wiele łez bezsilności i bólu. Karmienie piersią nie jest proste. 

Długo zbierałam się aby napisać ten wpis, bo temat nie jest łatwy, a wyjątkowo delikatny i nadal mam obawę, że kogoś może urazić to co piszę, choć broń Boże nie mam takiego zamiaru. Wręcz przeciwnie, chciałabym aby mamy karmiące mieszankami były wspierane i przestały być terroryzowane i na każdym kroku osądzane. 
Każdą mamę karmiąca mlekiem modyfikowanym podziwiam. Ze wszystkich strony są atakowane i krytykowane, ale za co? Nikt chyba nie zastanawia się czemu nie karmią piersią. Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele. Historia każdej z tych kobiet jest inna. 

Najczęstszą przyczyną jest brak wsparcia zaraz po porodzie. Pokarm w piersiach nie pojawia się od razu, a po cesarskim cięciu może pojawić się dopiero po wielu dniach po urodzeniu dziecka. Młoda mama, szczególnie gdy jest to jej pierwsze dziecko jest zestresowana, maleństwo płacze, bo jest głodne, a ona zostaje z problemem sama. Bardzo możliwe, że gdyby w każdym szpitalu (w wielu tak na szczęście jest) do mam przychodził doradca laktacyjny wiele z nich nie poddałoby się w tej niezwykle trudnej walce. Ale realia są takie, że pielęgniarki aby nie słuchać krzyku dzieci przynoszą butelkę o wiele za szybko. Oczywiście rozumiem, że dziecko nie może być wiecznie głodne, ale aby pokarm się pojawił dziecko musi ssać bardzo dużo i prawidłowo. 

Często również sam noworodek nie umie poprawnie złapać piersi. Po długiej walce matka jest bezsilna i sama podaje mleko modyfikowane, aby dziecko nie cierpiało z głodu. Jest to oczywiste i jak najbardziej zrozumiałe. Przecież nikt nie chce być głodny..

Również kobiety, które rodzą już kolejne dziecko nie karmią go piersią, bo najzwyczajniej w świecie ciężko jest ogarnąć gromadkę, gdy niemowlak "wisi" na piersi 24 godziny na dobę. 

Nie rzadko również problemy zdrowotne i przyjmowane leki uniemożliwiają karmienie piersią. Niestety nie wszystko jesteśmy w stanie zaplanować i jak to mówią: "Choroba nie wybiera".

Wyobrażacie sobie wyciągnąć cyca w centrum miasta w parku pełnym ludzi? Tak, no to super. Ale nie dla każdej jest to sytuacja komfortowa, a wręcz wiele kobiet uważa to za niemożliwe, mają blokadę psychiczną i nie są w stanie tego zrobić. Z butelką jest wtedy dużo prościej.

Następnym powodem jest też mały przyrost masy ciała dzieci. Jeśli dziecko mało przybiera na piersi konieczne jest podanie mieszanki, aby najzwyczajniej w świecie nie zagłodzić maleństwa.

No i ostatni powód, aczkolwiek myślę, że najrzadszy to wygoda. Brak stresów, czy dziecko się najada, że pokarmu jest mało itp. Można wyjść w każdej chwili z domu.

Pamiętajcie, każda z nas jest najlepszą matką dla swojego dziecka. Nie jest ważne to jak urodziłaś ani jak karmisz. Ważne jest to, że się starasz i robisz wszystko co w Twojej mocy.
Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko :)

Zdjęcie zapożyczone z internetu




poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Gadżety dla najmłodszych- Szumisie

Niektórzy lekarze pierwsze tygodnie życia nazywają czwartym trymestrem ciąży. Według ich opinii należy wtedy noworodkowi zapewnić warunki zbliżone do warunków w łonie matki. A więc ciepło, otulenie oraz... szum. 

Dlaczego szum? Dziecko zanim jeszcze przyjdzie na świat jest przyzwyczajone do tego dźwięku. Cały czas słyszy szum przepływajacej w żyłach matki krwi, oraz bicie serca, które również jest nieco przytłumione i zbliżone do szumu.



Co oferują Szumisie? Posiadają aż 5 rodzajów szumu, w tym również dźwięk bicia serca! 
Po włączeniu szumi przez godzinę, następnie wycisza się, ale czuwa przez 12 godzin i zawarty w nim czujnik hałasu, włącza go ponownie na godzinę gdy tylko dziecko zaczyna się wiercić, marudzić lub płakać.



Dodatkowo Szumisie są po prostu mega śliczne. Występują w wielu rozmiarach, wzorach i kolorach zarówno dla chłopców jak i dla dziewczynek.
My naszego Szumisia dostaliśmy około miesiąca temu, czyli jak Piotruś miał już miesiąc.



I jak nasze wrażenia? Jest niezastąpiony! Już pierwszej nocy z szumiącym przyjacielem nasz synek spał o dwie godziny dłużej bez budzenia się. Aktuatnie gdy Piotruś jest zmęczony kładę go do łóżeczka, a Szumiś robi za mnie całą robotę. Maluszek po prostu usypia. Sam, bez żadnego bujania, noszenia i czegokolwiek innego. Wystarcza sam Szumiś. 


Jest to dla mnie chyba największe odkrycie mojego macierzyństwa i z czystym sercem polecam go każdemu rodzicowi małego dziecka. Szumisie działają cuda!





Szumisia kupicie TUTAJ ;)

wtorek, 8 sierpnia 2017

Gadżety dla najmłodszych- Nosidełko Tula Free To Grow

Dzieci lubią się przytulać i lubią być noszone. To żadne odkrycie. Jednak po dłuższym noszeniu bolą ręce i kręgosłup. Jest na to sposób.

Zapewne wszystkie chusto-maniaczki zaraz mnie zjedzą za to co napiszę, ale trudno, zaryzykuję ;) 
Nie wybrałam chusty, bo przeraża mnie to motanie i wiązanie. Wolałam wybrać prostrze rozwiązanie.



Nosidełko Tula Free To Grow jest przeznaczone dla dzieci o wadze od 3,2kg do 20,4kg, więc starczy na cały okres kiedy dziecko chce być noszone. Jest to możliwe dzięki temu, że posiada regulację szerokości oraz wysokości panela. 




Dziecko ma w tym nosidełko zapewnioną pozycję ergonomiczną bardzo podobną do tej jaką dziecko przyjmuje w chuście. 
Dla niemowlęcia najważniejsze jest zachowanie szeroko rozstawionych nóżek, w pozycji tak zwanej żabki i wygięty w łuk kręgosłup. Ten model Tuli zapewnia właśnie taką pozycję.



Dodatkowym atutem jest możliwość bardzo szybkiego założenia. Zajmuje to około 30 sekund- dosłownie!
Nawet po dłuższym noszeniu nie boli kręgosłup.



Tula występuje w wielu wzorach. Jedynym minusem jest wysoka cena.
Ja nosidełka używam codziennie rano przez około pół godziny gdy zaprowadzam Krzysia do przedszkola. Piotruś zawsze wtedy sobie słodko śpi przytulony do mnie :)




A tutaj link :Tula Free To Grow

wtorek, 1 sierpnia 2017

Nie lubię samotności

Siedzisz i patrzysz w ścianę. Pustą na dodatek. Obok pranie na suszarce czeka żeby je zdjąć, bo jest już suche od kilku dni. W zlewie sterta brudnych naczyń czeka na umycie, warstawa kurzu na szafce osiąga już poziom pół centymetra. A Ty siedzisz i patrzysz. I nawet patrzeć Ci się nie chce.

Jeśli jesteś mamą małego dziecka to też tak masz. Im dłużej "siedzisz" w domu, tym ciężej jest z niego wyjść. Im mniej robisz w domu tym bardziej Ci się nie chce robić czegokolwiek. Jedyną osobą do której możesz się odezwać jest twoje dziecko. Niestety nie potrafi ono jeszcze mówić. Patrzy na Ciebie z zainteresowaniem, ale to nie wystarcza. Ty potrzebujesz z kimś pogadać. Z kimś kto chociaż rozumie o czym mówisz, z kimś kto potrafi cokolwiek odpowiedzieć. 
Jesteś tym już zmęczona. Chcesz wyjść do ludzi, ale jednocześnie Ci się nie chce. Bo żeby wyjść musisz wziąć ze sobą dziecko, a to nie o takie wyjscie Ci chodzi. Wszędzie z nim chodzisz, czasami nawet do toalety. Jest zawsze obok Ciebie. I mimo tego czujesz się samotna, bardzo samotna...